czwartek, 30 kwietnia 2015

102# 2049 - Rafał Cichowski





Tytuł: 2049
Autor:  Rafał Cichowski (pochodzenie: Polska)
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: kwiecień 2015
ISBN: 9788379425204
Liczba stron: 284
Forma: własna biblioteczka
Moja ocena - 8/10



WSTĘPNIE...

     Ostatnio zdałam sobie sprawę, że nie znam polskiej literatury sci-fi, dystopii, czy też antyutopii itp. Nawet fabuła książki "2049" Cichowskiego brzmi dla mnie, jak fabuła literatury zagranicznej. Wybrałam tę pozycję właśnie z zamiarem zaznajomienia się z rodzimym sci-fi. I jak wyszło?

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

           Głównym bohaterem jest Robert, który wiedzie szczęśliwe, dostatnie, a wręcz idealne życie w mieście Ketra, w sektorze A. Miasto to położone jest w... chmurach, gdyż w 2049 roku brakuje już ziemi na zagospodarowanie w poziomie, więc zaczęto wykorzystywać pion. Ketra A jest wręcz utopijnym miejscem: pogoda jest idealna (ciągle świeci słońce, a deszcz jest kontrolowany w nocy), wszyscy mają świetną pracę, pieniądze, są zdrowi, mają latające samochody itp. Tego wszystkiego dowiadujemy się z audiobooka (bo przecież książek papierowych w 2049 roku już nie ma...), którego odsłuchuje Robert. Jednak z drugiej strony jest to świat bardzo nudny. Wszystkie budynki są białe, podobne do siebie, kolorów praktycznie nie ma. 
Istnieje również druga Ketra - sektor B przypominająca nasz zwykły świat, choć oczywiście nieco ulepszony i zmieniony. W wyniku pewnych wydarzeń nasz bohater zostaje osądzony za bezprawne przebywanie w sektorze A i zesłany na dół. Początkowo nie może się z tym pogodzić, z odejściem do zwykłego świata, ale po pewnym czasie odkrywa piękno tej realności, a nie sztuczności Ketry A.

           Czytałam sporo powieści sci-fi, ale jeszcze więcej oglądałam filmów. Jednak przyszłość przedstawiona przez Cichowskiego niezmiernie mnie zaciekawiła i oczarowała. Autor ma niezwykłą wyobraźnię i stworzył nieprawdopodobny (choć czy na pewno?) futurystyczny obraz świata poprzetykany różnymi oryginalnymi detalami, np. człowiek starej daty do człowiek wychowany w erze klawiatury i próchnicy, a osoba z ładnym pismem prawdopodobnie jeszcze pamięta, że kiedyś pisało się na papierze. Nie jest to tylko powieść z gatunku sci-fi, ale również thriller, czy też kryminał oraz w jakimś stopniu powieść psychologiczna. Z jednej strony jest Robert przyzwyczajony do luksusu, który nagle trafia do zwykłego, szarego świata, a z drugiej strony jest Almeida, która marzy o pozbyciu się trosk i życiu w utopii. Który świat jest lepszy? Idealny, jednak sztuczny, czy prawdziwy, szczery, lecz czasem brutalny? Dla mnie odpowiedź jest prosta, ale polecam zapoznać się z wyborem bohaterów.


PODSUMOWUJĄC...
          
          Jestem ciekawa, czy autor przygotowuje kontynuację, bo szkoda by było porzucić uniwersum które stworzył, bo jest naprawdę udane. I zakończenie należy raczej do otwartego. Może niedługo się o tym przekonamy. Polecam bardzo polskie sci-fi w wykonaniu Cichowskiego!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu

wtorek, 28 kwietnia 2015

101# "Love, Rosie" - Cecelia Ahern

"To nie takie proste, gdy rany próbuje wyleczyć ta sama osoba, która je zadała."


Tytuł: Love, Rosie
Autor: Cecelia Ahern (pochodzenie: Irlandia)
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania:  grudzień 2014
Liczba stron: 512
Forma: własna biblioteczka
Moja ocena - 8/10



WSTĘPNIE...

       Ostatnio było bardzo głośno o książce irlandzkiej autorki "Love, Rosie", ale powoli szum chyba mija. Czytałam już "Zakochać się" autorstwa Ahern (która mi się podobała), więc mniej więcej wiem, czego się po niej mogłam spodziewać. 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

         Powieść jest napisana w bardzo nietypowym stylu, a mianowicie w stylu epistolarnym. Książka nie posiada 
dialogów, czy też konkretnej fabuły, gdyż składa się wyłącznie z listów pisanych w różnej formie: od zwykłych karteczek, po smsy i e-maile. Miałam już okazję czytac jedną powieść typowo epistolarną ("Listy z wyspy zwanej niebem") i w przypadku tamtej książki byłam bardzo zaskoczona, że z listów może wyłonić się tak ciekawa historia. Byłam pewna, że po prostu nie jest to możliwe bez dialogów, czy też scen z udziałem  bohaterów. Jednak autorka tamtej powieści (Jessica Brockmole), jak i Cecelia Ahern udowodniły, że jak najbardziej jest to możliwe, że można przekazać ciekawą opowieść wyłącznie za pomocą listów. Wielki szacunek, bo wydaje mi się, że taką książkę można w łatwy sposób po prostu zepsuć i nie zaciekawić nią czytelnika. 

          Rosie i Alex przyjaźnią się od dziecka. Najpierw czytamy ich listy z wieloma błędami, którę są naprawdę w stylu dzieci. Później z biegiem lat bohaterowie przerzucili się na smsy, e-maile, rozmowy na chacie. Niestety ich drogi w pewien sposób rozchodzą się, gdy są jeszcze w liceum i Alex wyjeżdża na inny kontynent - do Ameryki Północnej, natomiast Rosie zostaje w Europie - w Irlandii. Jednak ich kontakt się przez to nie urywa, bo przecież pozostaje jeszcze inny sposób kontaktu - elektroniczny. Akcja książki kończy się, gdy bohaterowie mają po 50 lat, więc jest naprawdę rozciągnięta w czasie, zważywszy, że poznajemy ich, gdy mają 
po 5 lat. Książka jest naprawdę zabawna. A zwłaszcza przytyki w listach (oczywiście) małej Katie do Salli oraz listy Katie do Alexa, w których pisze ona o sytuacjach, w których jej "mama jest dziwna". Kto czytał, ten na pewno co mam na myśli. Pomimo specyficznego stylu powieści w łatwy sposób mozemy sobie wyobrazić bohaterów i wszystkie łączące ich wątki. Historia jest niezmiernie romantyczna, można się w niej rozmarzyć...


PODSUMOWUJĄC...

          Skończyłam już czytać tę książkę, ale... nadal zostaje do obejrzenia jeszcze film i ponowne spotkanie z bohaterami - Rosie i Alexem, więc dobrze, że jeszcze przez 2 godziny mogę cieszyć się ich obecnością. Byłam trochę zaskoczona, że książka aż tak mi się podobała, dlatego mocno wam ja polecam! Lećcie wypożyczać lub kupować "Love, Rosie"!

sobota, 25 kwietnia 2015

O wydawnictwach słów kilka - "L" jak Literackie

Wydawnictwo Literackie należy do grona moich ulubionych. Mam przyjemność współpracować z tym wydawnictwem, z czego niezmiernie się cieszę. 

Wydawnictwo jest jednym z najstarszych na rynku - funkcjonuje od lat 50. XX wieku. To naprawdę imponujący wynik i przez te lata zdążyło wyrobić sobie renomę. 
Są przede wszystkim wydawcami literatury, szczególnie pięknej polskiej i obcej, literatury faktu – w tym cenionych książek wspomnieniowych, historycznych, popularnonaukowych – oraz literatury dla młodzieży. Nie jestem w stanie przeanalizować dokładnie tego wydawnictwa, bo jednak ponad 50 lat istnienia nie da się skrócić w jednym poście, jednak przedstawię wam książki/okładki, które mnie ciekawią. 

1. Najpierw wspomnę o tym, że to właśnie Literackie jest twórcą jednych z najpiękniejszych okładek serii "Ania z Zielonego Wzgórza" autorstwa Lucy Maud Montgomery. Okładki są przepiękne, jedne z ładniejszych dla tej serii, która była wznawiana niezliczoną ilość razy...



2. Kilka fantastycznych cykli również znajduje się w ofercie wydawnictwach. Uwielbiam trylogię "Stare Królestwo" Gartha Nixa, więc w moim zestawieniu nie mogło go zabraknąć. Okładki "na żywo" są jeszcze piękniejsze, bo mienią się Znakami Kodeksu...



3. Ostatnio dosyć głośno się zrobiło o książkach Douglasa Hulicka z serii "Opowieść o kamratach". Mam je obie w planach. 



4. Polskiej fantastyki również nie brakuje - w tej kategorii króluje Jacek Dukaj. Niestety nie miałam jeszcze przyjemności poznać jego twórczości, ale przymierzam się do tego...


5. Inni autorzy z tego gatunku to: bardzo słynna (choć bardziej z powieści obyczajowych) Katarzyna Michalak ze swoją serią "Gra o Ferrrin", Krzysztof Piskorowski oraz Łukasz Orbitowski.


6. Na tym fantastykę zakończę i przejdę do sensacji/kryminału. Dopiero przeglądając stronę wydawnictwa zorientowałam się, że wydają oni książki jednej z moich ulubionych skandynawskich autorek - Åsy Larsson (cykl "Rebeka Martinsson")



7. Zagraniczna powieść obyczajowa to dla mnie głównie dwa nazwiska - Sue Monk Kidd oraz Debbie Macomber - najbardziej znane autorki, których książki wydawane są przez Literackie. 



8. Natomiast w polskiej "strefie" można znależć o wiele więcej sławnych nazwisk np. Katarzynę Grocholę, Katarzynę Michalak, Olgę Tokarczuk...



9. ... Martę Fox, Romę Ligocką, Hannę Kowalewską... i tak można by wymieniać dalej w nieskończoność. Odsyłam do strony wydawnictwa.


Kiedy bym nie weszła na stronę wydawnictwa zapowiedzi jest mnóstwo. Teraz przedstawię wam najciekawszą z nich na najbliższy czas:

1. Nadchodzi ogień - Gillian Anderson, Jeff Rovin





Międzynarodowe spiski, egzotyczne miejsca, kryminalno-przygodowe perypetie, zaskakujące zwroty akcji, przełomowe odkrycia, porywający, ale i zaskakująco niebezpieczny świat współczesnej nauki – wszystko to będzie stanowiło wybuchową mieszankę w wykonaniu gwiazdy kultowego Z Archiwum X.
A wy znacie to wydawnictwo? Kojarzycie okładki? Na pewno ;)

środa, 22 kwietnia 2015

100# Ruiny Gorlanu - John Flanagan

"Gdybyś naprawdę pomyślał, to byś nie pytał."


Tytuł: Ruiny Gorlanu
Autor: John Flanagan (pochodzenie: Australia)
Wydawnictwo: Jaguar
Seria: Zwiadowcy, tom 1
Data wydania:  marzec 2009
Liczba stron: 320
Forma: własna biblioteczka
Moja ocena - 7/10



WSTĘPNIE...

        O "Zwiadowcach" słyszałam wiele dobrego. Po przeczytaniu świetnej trylogii "Stare Królestwo" autorstwa  Gartha Nixa zapałałam sympatią do opowieści przygodowych w fantastycznych i wykreowanych przez autorów światach, najlepiej z magicznymi smaczkami. "Ruiny Gorlanu" to początek 12-tomowej serii o osieroconym chłopcu Willu, który zostaje Zwiadowcą...

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

         Głównym bohaterem jest 15-letni Will, mieszkający w Królestwie Araluen w Zamku Redmont. Jak inni jego koledzy: 
Horace, Jenny, George i Alyss - Will również jest sierotą. Jednak różni się od innych tym, że nie wie, kim byli jego rodzice. Uczniowie w swoje 15-te urodziny mogą dokonać wyboru przy boku którego Mistrza chcą się dalej kształcić: rycerstwa, dyplomacji, skrybów, czy kucharstwa. Jednak po raz pierwszy od wielu lat na Ceremonię Wyboru zawitał jeden z owianych tajemnicą Zwiadowców, Halt. Will jest zdziwiony, podekscytowany, ale również i przerażony, gdy Halt wybiera go na swojego ucznia. Tak rozpoczyna się wielka przygoda chłopca, która zmienia jego życie...

          Kim mogliby być Zwiadowcy w naszym świecie? Z jednej strony są jakby szpiegami starającymi się wyławiać najistotniejsze informacje o poczynaniach wrogów. Z drugiej strony są stróżami prawa, czy też policjantami prowadzącymi śledztwa w razie popełnienia przestępstwa. Zwiadowcy charakteryzują się zwinnością (gdyż potrafią się wspinać), bezszelestnym poruszaniem się (co niektórzy ludzie odbierają jako ingerencję magiczną),  prawdomównością, spostrzegawczością i dociekliwością (co pomaga im w śledztwach). Zwiadowcy są raczej niskiej postury, nie są mocno zbudowani w odróżnieniu od rycerzy. Każdy z nich posiada swojego małego, uroczego konika, który gotów jest oddać życie za swojego pana.

           Początek od razu kojarzy się ze słynną serią o młodym czarodzieju Harry'm Potterze. Podobieństwa to: główny bohater to sierota, który musi wybrać tak jakby na podstawie swoich umiejętności i zdolności, jak chce dalej się kształcić, Mistrzowie przypominający nieco profesorów z Hogwartu, dobrotliwy baron Arald niczym Dumbledore i Morgarath, którego imię wymawiają tylko odważni... Jednak uważam to za zaletę, bo od dawna szukałam jakiejś namiastki HP. Natomiast w Zwiadowcach niestety żadnej magii nie znajdziecie (co trochę mnie zasmuciło...). Jednak ta książka posiada jedną wadę - nie ma mapki Królestwa! To może się wydawać błahą sprawą, ale naprawdę mi to przeszkadzało, a raczej denerwowało, gdy nie mogłam zobaczyć na choćby prowizorycznej mapie, gdzie znajduje się dane miejsce i gdzie wędrują bohaterowie.

PODSUMOWUJĄC...

          Jednak pomimo moich narzekań, wstęp do przygody z młodym Zwiadowca Willem uznaje za bardzo udany. Już 
zamówiłam sobie na fincie druga część i niebawem powrócę do tej historii. Polecam!

niedziela, 19 kwietnia 2015

Moje ulubione bohaterki książkowe

1. Katniss Everdeen (trylogia "Igrzyska śmierci" Suzanne Collins)
Nie byłam pewna, którą bohaterkę wybrać na pierwsze miejsce, ale w końcu padło na Katniss. Nigdy nie zwątpiła w Peetę, mimo tego co robił, a przecież nie była pewna, co naprawdę myśli. Nigdy nie robiła czegoś wbrew sobie, zawsze stawiała na swoim i nie była przez to marionetką-Kosogłosem, lecz sama stawiała warunki. Była odważna, bo zgłosiła się do śmiertelnej walki, zamiast swojej siostry. Nie wszystkie dystopie mają tak świetnie wymyślone postaci.

2. Ethel Leckwit (trylogia "Stulecie" Kena Folletta)
Najpierw poznajemy ją jako nastoletnią służącą, która ma romans z przystojnym i młodym angielskim hrabią, z którym zachodzi w ciążę. Następnie Ethel przeobraża się w silną, dumną kobietę walczącą o prawa kobiet i mającą wpływ na politykę I poł. XX wieku. Wspaniała postać, której losy najchętniej śledziłam w trylogii  liczącej ponad 3000 stron.

3. Hermiona Granger (seria "Harry Potter" J.K. Rowling)
Zaczęłam czytać tę serię jak byłam jeszcze dzieckiem i od wtedy uwielbiałam trochę kujonowatą, kochającą książki, kasztanowłosą Hermionę. Zmieniła się piękną, dorosłą kobietę, dla której przyjaciele i ich dobro było najważniejsze. W każdej sytuacji służyła pomocą.

4. Ania Shirley (seria "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery)
No kto by nie pokochał marchewkowłosej, osieroconej Ani? Chyba każda mała
dziewczynka ją uwielbiała. Jako dziecko była trochę niesforna, co napędzało fabułę, a później z zapartym tchem śledziło się losy dorosłej Ani i jej ukochanego Gilberta - cudownej miości, o której marzy każda mała dziewczynka.

5. Maggie O'dell (seria Maggie O'dell Alex Kavy)
Od pierwszej cześci z serii o agentce specjalnej Maggie O'dell. Bardzo lubię te silną kobietę, która przeszła tak wiele i nigdy się na nic nie uskarża. Tylko szkoda, że nie bardzo ma szczęście w miłości.

6. Maura Isles (seria Rizzoli/Isles)

Z dwóch głównych bohaterek serii napisanej przez Tess Gerritssen bardziej lubię wątki Maury. A jeszcze  bardziej lubię ją w serialu "Partnerki", choć trochę różni się od książkowej postaci.

7. Sabriel Abhorsen (trylogia "Stare Królestwo")
Bardzo odważna bohaterka, która zmierza do nie bardzo znanego jej królestwa, innego od świata w którym mieszka, aby uratować swojego ojca. Po drodze spotyka ją wiele niebezpiecznych przygód.

czwartek, 16 kwietnia 2015

English Matters 51/2015



Czasopismo: English Matters 51/2015
Miesiąc: marzec/kwiecień
Wydawnictwo: Colorful Media


This & That

Pierwszy artykuł "This & That" to taki mały misz-masz. Są tutaj informacje o nagrodzie literackiej, o szaleństwie zakupowym oraz o aparacie cyfrowym. 

Następny artykuł w tej kategorii  "The phenomenon of Lolita" (tł. "Fenomen Lolity") opowiada o twórcy właśnie tej książki - o Vladimirze Nabokovie. Jest to jeden z ciekawszych artykułów w tym numerze.

People and Lifestyle

Tym razem wielką gwiazdą numeru był Henry Cavill ("Henry Cavill - the Man of Steel" - tł. "Henry Cavill - Człowiek ze stali"). Był to również ciekawy artykuł, może dlatego, że ja tego aktora po prostu lubię. Możemy się dowiedzieć, że droga dojścia do kariery nie była dla Cavilla łatwa, ale jak widać dał radę. 

Dość nietypową publikacją jest "It's in your blood" (tł. "W twojej krwi"), która opowiada o naszej... krwi: o tym, jakie są jej grupy, z czego się ona składa oraz o tzw. "błękitnej krwi". 

Publikacja "Klara Keler - A project on the body" (tł. "Klara Keller - Projekt:ciało") to wywiad z Klarą Keller, która jest antropologiem oraz fotografem, głównie aktów. Pani Klara wyjaśnia czym jest jej projekt, jakie były jego początki oraz co sądzą o nim inni ludzie. 

Culture


Tym razem w dziale o kulturze pojawił się artykuł "The Nation;s Village Hall" (tł. "Narodowy Dom Ludowy"), który poświęcony jest pięknej budowli inspirowanej starożytnym Rzymem, stworzonej za czasów panowania Królowej Wiktorii i jej małżonka Alberta.

Japończycy znani są ze swoich mangowych komiksów. Autor artykułu  "Japanese Vampires" (tł. "Japońskie wampiry") przedstawił nam japońskie mangi o wampirach.  Mnie te stworzenia kompletnie nie interesują, a tym bardziej w formie mangi, więc ten artykuł mi się nie podobał. 

Numerem jeden w tym wydaniu English Matters był artykuł "Rosy Bloodshed - the
Wars of the Roses" (tł. "Różany rozlew krwi - Wojna Dwu Róż"). Jak się zapewne domyślacie poświęcony jest pewnemu okresowi w historii, kiedy to w Anglii toczyła się wojna domowa pomiędzy dwoma klanami - Lancasterami i Yorkami. Według mnie, jest to jeden z ciekawszych okresów w historii Anglii. 

Travel

W podróż wybraliśmy się do Londynu. Przedstawia go bardzo obszerny artykuł  "London for beginners" (tł. "Londyn dla początkujących") gdzie dowiedzieliśmy się o tym, co w tym wielkim mieście warto zwiedzić jakie rezydencje, pałace, kościoły i wiele, wiele innych miejsc. 

O podróży w innym kontekście możemy przeczytać  w "Polish Route 66" (tł. Polska droga 66"). Artykuł opowiada właśnie o polskich drogach, a właściwie o ich rozwoju, budowie, czy też naprawach w ostatnich kilku latach oraz przyszłych planach ich dotyczących. 

Conversation matters


Lekcja w formie dialogów tym razem dotyczyła rozmowy o pracę ("The job interview) w branży logistycznej. Lekcja była ciekawa, napisana trochę trudniejszym językiem niż pozostałe artykuły.

Leisure

Ostatni artykuł zatytułowany "Selfish selfie'" (tł. "Świętowanie rocznicy") opowiada o świętowaniu przez ludzi rożnych rocznic. Jest tutaj również trochę zróżnicowania kulturowego. 


Language


Bardzo króciutki, ostatni artykuł "From A to Z" (tł. "Od A do Z") to przetłumaczone kilka słów na literę "A".

Za możliwość przeczytania czasopisma dziękuję wydawnictwu

wtorek, 14 kwietnia 2015

99# Służąca - Tara Conklin



Tytuł: Służąca
Autor: Tara Conklin (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania:  styczeń 2015
Liczba stron: 416
Forma: własna biblioteczka
Moja ocena - 8+/10



WSTĘPNIE...

        Ostatnio po przeczytaniu "Sekretnego życia pszczół" naszła mnie ochota na powieść, w której główną rolę gra wątek dotyczący napiętnowania Afroamerykanów. Postanowiłam jednak cofnąć się o około 150 lat wstecz do  czasów sprzed zniesienia niewolnictwa wśród Murzynów. Ta podróż zapewniła mi "Służąca" Tary Conklin, która czekała na półce od jakiegoś czasu. 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

         Mamy dwie główne bohaterki, bo w tej powieści współczesność przeplata się z przeszłością (jak ja to uwielbiam...), 
a mianowicie z latami 60-tymi XIX wieku, w których to poznajemy Josephine, czarnoskórą niewolnicę, który służy w domu państwa Bellów. Druga bohaterka Lina jest młodą prawniczką, której kariera dopiero się rozwija. Od razu skojarzyła mi się z bohaterem "Kasacji" Remigiusza Mroza - Zordonem. Nie czytałam wielu książek, w których głównymi bohaterami byliby prawnicy, pewnie stąd to porównanie. Carolina dostaje wielkie zlecenie od wspólników kancelarii. Ma podjąć się sprawy o wielomiliardowe odszkodowanie dla potomków niewolników wytoczonej właśnie przez jednego z nich. Za sprawą słynnych obrazów żyjącej w XIX wieku Lu Bell natrafia na historię czarnoskórej niewolnicy, która prawdopodobnie namalowała przypisywane Lu obrazy. To zlecenie miało być dla niej przełomem w karierze, a stało się również przełomem w życiu, gdy Lina dowiaduje się więcej o swojej matce, która zginęła, gdy bohaterka była jeszcze małym dzieckiem. Historia Josephine również wpłynęła na zmiany w jej życiu. Przełomowym momentem w całej powieści jest historia opowiedziana przez Caleba, dzięki któremu Lina poznała dalsze losy Josephine.

          Bałam się, że moje wymagania i oczekiwania w stosunku do tej powieści będą zbyt wygórowane i się trochę na nich przejadę, jednak na szczęście się nie zawiodłam. Książka ta posiada wszystko, co od niej oczekiwałam: tajemnice do rozwikłania (jedna dotycząca tego co się stało z Josephine i jej dzieckiem, a druga o prawdziwej przyczynie śmierci matki Liny), ciągle pojawiające się nowe, ciekawe dowody np. listy Dorothei do siostry. W trakcie lektury byłam strasznie zniecierpliwiona, bo chciałabym już dostać wszystkie odpowiedzi! To oczywiście z jednej strony, natomiast z drugiej oczywiście nie chciałam, żeby taka książka skończyła się zbyt szybko. Znalazłam jednak jedna wadę tej książki... jest za krótka! Ciężko mi się będzie teraz pożegnać z bohaterami i zaczynać inną historię. Razem z Liną przeniosłam się w dawne czasy na Południu Stanów Zjednoczonych, na wielkie plantacje i upalne dni..


PODSUMOWUJĄC...

          Jeśli interesuje was podobna tematyka to polecam również "Dom służących" oraz "Kolor jej serca". Są to dwie 
rewelacyjne książki w podobnym klimacie do "Służącej". Mam nadzieję, że powstanie kiedyś ekranizacja którejś z tych powieści. Czekam na kolejne powieści Tary Conklin. Polecam gorąco!

sobota, 11 kwietnia 2015

98# Malownicze. Tajemnica bzów - Magdalena Kordel (RECENZJA PRZEDPREMIEROWA)




Tytuł: Tajemnica bzów
Autor: Magdalena Kordel (pochodzenie: Polska)
Wydawnictwo: Znak liternova
Seria: Malownicze, tom 3
Data wydania:  maj 2015
ISBN: 9788324034000
Liczba stron: 390
Forma: moja własna biblioteczka
Moja ocena - 7+/10



WSTĘPNIE...

     Na pewno wiele razy na moim blogu czytaliście o tym, jak uwielbiam powieści obyczajowe z wielką, rodzinną  tajemnicą w tle z dawnych czasów, którą odkrywa współczesna bohaterka. Jednak polskich książek z takim  wątkiem miałam mało okazji czytać. Dlatego na widok okładki i fabuły "Tajemnicy bzów" zaświeciły mi się oczy, bo takiej historii szukałam. Zapraszam was do zapoznania się ze pięknym, malowniczym zakątkiem...

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
     
         "Tajemnica bzów" jest trzecią częścią serii o małym miasteczku Malownicze autorstwa Magdaleny Kordel, jednak z czystym sumieniem można książkę traktować jako odrębną powieść i nie trzeba czytać wcześniejszych części (no chyba, że chcecie dowiedzieć się więcej o jednej z bohaterek - Magdzie). Trochę się tego obawiałam, jednak książka tworzy odrębną całość. Akcja dzieje się na dwóch płaszczyznach: współczesnej i przeszłej. Prowadząca księgarnię młoda Magda (czy też Madeleine) jest świeżo upieczoną mamą, którą trochę ten stan przytłacza. Jest również bardzo dociekliwą osobą, dlatego zwraca uwagę na dziwne zachowanie pani Leontyny, starszej pani prowadzącej sklep ze starociami. Korzystając ze swej wnikliwości Magda składnia staruszkę do zwierzeń. Tak właśnie poznajemy losy rodziców Leontyny, wujków, czy też dziadków, a później również jej samej: wielkiej miłości w czasach wojny. 

          Takie prowadzenie fabuły zdecydowanie mi się podobało. Czytając współczesne urywki historii przeniosłam się myślami do spokojnego miasteczka, o pięknie brzmiącej nazwie Malownicze, z którego nie chciałam wracać do rzeczywistości. Natomiast w przeszłość udałam się do okolic Lwowa, na Kresy Wschodnie, gdzie mieszkała kiedyś główna bohaterka. Naprawdę klimatycznie się zrobiło od tych podróży. Zwłaszcza, że wplótł nam się tutaj mały wątek nadnaturalny związany z małą Zosią oraz pewnym pierścionkiem zaręczynowym.  Książka ta w dużej mierze opowiada o wspaniałości wspomnień. O tym jakie są wartościowe, gdy jesteśmy w podeszłym wieku i możemy przypomnieć sobie nasze dzieciństwo, czy też młodość. Autorka stworzyła ciekawych bohaterów, w ciekawym miejscu, którzy mogliby faktycznie gdzieś w Polsce istnieć, mieć podobne problemy, marzenia.

          Najbardziej wzruszającym wątkiem jest czas wojny. Oczywiście - wiele razy czytałam o Powstaniu Warszawskim, o śmierci setek tysięcy często niewinnych osób, jednak zawsze robi to na mnie takie same wrażenie. Zawsze mnie to przeraża i mną wstrząsa. Do tego nie da się przyzwyczaić. A przecież ja tylko o tym czytam, nie mam pojęcia jak naprawdę czuje się człowiek na wojnie. Książka to wzbudza wiele uczuć: od smutku, przerażenia, współczucia do radości,  uśmiechu, czy też nostalgii. Jest to powieść obyczajowa, ale na pewno nie należy do typu łzawego, sielankowego romansu. I szczerze mówiąc końcówka była dla mnie małym zaskoczeniem, co raczej w obyczajówkach się nie zdarza.
        
PODSUMOWUJĄC...
          
          Bardzo chętnie po raz kolejny wybiorę się w podróż do Malowniczego miasteczka w Sudetach, na pewno wrócę do poprzednich części i będę czekała na następne z równie ciekawym wątkiem z I poł. XX wieku. Dla fanów pani Kordel jest to pozycja obowiązkowa, a osobom które jeszcze nie czytały twórczości autorki polecam to jak najszybciej nadrobić.


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu

środa, 8 kwietnia 2015

97# Zimny dzień w Raju - Steve Hamilton




Tytuł: Zimny dzień w Raju
Autor: Steve Hamilton (pochodzenie: Wielka Brytania)
Wydawnictwo: Amber
Data wydania:  październik 2008
ISBN: 9788324153565
Liczba stron: 304
Forma: własna biblioteczka
Moja ocena - 7+/10



WSTĘPNIE...

     Kryminał od wydawnictwa Amber kojarzy mi się wyłącznie z brytyjskim pisarzem Simonem Beckettem i jego serią o Dr Davidzie Hunterze, której pierwsza część brzmi "Chemia śmierci". Jednak w swojej ofercie  wydawnictwo ma bardzo dużo propozycji z tego gatunku, więc zdecydowałam się na "Zimny dzień w raju", który najbardziej mnie zaciekawił, a który stanowi wstęp do cyklu o Alexie McKnight.

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

           
Alex McKnight to były policjant, który szuka swojego szczęścia w zawodzie prywatnego detektywa po tym, jak po pewnym okropnym zdarzeniu musiał (lub też chciał) odejść z pracy i przestać wykonywać swój zawód. Osiadł w małym miasteczku - w Raju, daleko od wcześniejszego miejsca zamieszkania sądząc, że jego koszmary miną i będzie mógł pozbierać się psychicznie po tym, co wydarzyło się na jego ostatniej służbie. Jednak nawet w Raju dzieją się mrożące krew w żyłach zabójstwa, a z początku zwykłe, niemające nic wspólnego z Alexem morderstwo bukmachera przeradza się w chorą grę z... jego mordercą? Alexa dopadają demony przeszłości i musi ponownie się z nimi zmierzyć.

           Autor Steve Hamilton stworzył bardzo dobrą kreację głównego bohatera. Alex to pozornie silny, wielki mężczyzna, przy którym wszyscy czują się bezpiecznie. Jednak tylko pozornie, gdyż paraliżuje go widok krwi i wtedy wcale nie wydaje się być taki odważny. Autor Steve Hamilton zagrał sobie na emocjach i psychice bohatera zmuszając go do ponownego stawienia czoła jego niedoszłemu mordercy. Ten wątek trochę przypomniał mi o książkach Alex Kavy, w których autorka nie miała litości dla głównej bohaterki - Maggie O'Dell zsyłając  na nią dawnego prześladowcę, czy też jego naśladowcę. Jednak tutaj mamy trochę inną sytuację, bo morderca twierdzi, że on chce Alexowie pomóc. Wydaje się jakby był nim zafascynowany. Bardzo mi się spodobał taki sposób prowadzenia fabuły. Mimo, że profil bohatera jest trochę oklepany (były policjant uciekający do małego miasteczka, aby znaleźć spokój... kto tego nie zna?) to autor przedstawił go w ciekawy sposób i bohater zyskuje sympatię (a nie zawsze tak jest). Oprócz samego wątku kryminalnego mamy również wątek  osobisty Alexa, który przystopowuje nam trochę napięcie, a który był nawet ciekawy. Co dziwne, książka jest również momentami zabawna, a ja bardzo sobie cenię humor w kryminałach. Choć nic nie pobije rozmów Myrona z Winem w serii napisanej przez Harlana Cobena, to rozmowy Alexa z komisarzem Mavenem sprawiały, że co jakiś czas się uśmiechałam. Jednak trochę nie przekonuje mnie końcówka, tzn. wyjaśnienie całej sprawy. Stąd lekko obniżona ocena.
        
PODSUMOWUJĄC...
          
          Nawet nie wiem, kiedy skończyłam tę powieść, tak szybko się ją czytało. Mimo, że wymieniłam praktycznie same zalety, książka na pewno do arcydzieł nie należy, ale jednak nie potrafię znaleźć jakiejś większej wady. Więc jeśli macie ochotę na kryminał inny od skandynawskiego, czy amerykańskiego to polecam wam zapoznać się z kryminałem brytyjskiego pisarza - Steve'a Hamiltona.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

96# Kryptonim Verity - Elizabeth Wein



Tytuł: Kryptonim Verity
Autor: Elizabeth Wein (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Wydawnictwo: PWN
Data wydania:  wrzesień 2014
Liczba stron: 364
Forma: własna biblioteczka
Moja ocena - 7/10



WSTĘPNIE...

        Uwielbiam czytać o kobietach, które były członkiniami ruchów oporu podczas II wojny światowej. Niedoścignionym autorem, który stosuje ten motyw w kilku książkach jest mój ulubiony autor - Ken Follett i na razie jeszcze nikt go w tym temacie nie przebił. Książka "Kryptonim Verity" zapowiada właśnie taki motyw, więc długo się nie zastanawiając, postanowiłam sobie tę książkę sprawić. 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

         Verity (tak nazwijmy naszą bohaterkę, chociaż ma ona wiele pseudonimów) jest Szkotką działającą w brytyjskim 
ruchu oporu. Gdy zostaje wzięta do niewoli przez nazistów, postanawia z nimi współpracować. Ma napisać raport, w którym wskaże nazwiska współpracowników, czy też miejsca lądowisk samolotów oraz ich rodzaje. Jednak bohaterka ten raport pisze bardziej w formie powieści, którą my czytamy. Opowiada ona o swojej przyjaciółce Maddie, która jest pilotem, a o sobie pisze w trzeciej osobie, bo jak twierdzi, nie jest już tą samą osobą, co wcześniej. Dopiero po jakimś czasie dowiadujemy się, że pewna postać, o której Verity pisała, jest nią samą. Ta historia przeplata się z teraźniejszymi przemyśleniami bohaterki dotyczącymi oficera gestapo von Lindena lub też opiekunki pani Engel. 

          Pomimo tego, że Verity trafia do niewoli, do okropnego wroga jakim było gestapo, nie traci dobrego humoru w niektórych sytuacjach. Z jednej strony trochę mi to przeszkadzało, bo wątpię, żeby ktokolwiek więziony przez nazistów zachował choć resztki humoru. Jednak wydaje mi się, że Verity stara się zachować resztki siebie, żeby nie popaść w skrajną rozpacz z powodu sytuacji, w jakiej się znalazła. Dlatego też robi na złość swojej "opiekunce", która pilnuje jej w trakcie pisania raportu oraz próbuje żartować z niektórych sytuacji. Ostatecznie ten czarny humor uznaję za plus w powieści. Niektóre sytuacje był naprawdę groteskowe i nie wiedziałam,czego mam się spodziewać. Bo w jednej chwili bohaterka sobie "żartuje" (przynajmniej ja to tak odbierałam", a później pisze, że była torturowana. Sprzeczne sytuacje, które wywoływały u mnie konsternację.  

           Z rozdziału na rozdział powieść jest coraz ciekawsza i wyłania się z niej historia o dwóch przyjaciółkach. Jeśli macie nadzieję na jakiś romans to niestety tutaj go nie znajdziecie, bo prym wiedzie przyjaźń pomiędzy dwiema kobietami, które żyły w tych trudnych wojennych czasach. I gdyby nie wojna prawdopodobnie by się nie spotkały, gdyż pochodzą z dwóch różnych światów. Obie bohaterki to przede wszystkim bardzo odważne kobiety walczące za swój kraj na różne sposoby. Autorka zbudowała świetną fabułę, która z rozdziału na rozdział rozwija się i buduje zaciekawienie oraz chęć poznania zakończenia. Czy Verity zdradzi swoich współpracowników oraz ukochaną przyjaciółkę, czy może skaże się na śmierć przez milczenie?


PODSUMOWUJĄC...

          Na pewno nie jest to książka, która mogłaby się spodobać wszystkim. Nie jest uniwersalna, jest raczej 
skierowana do wąskiego grona odbiorców. Na pewno spodoba się osobom interesującym się nazizmem oraz tym, którzy lubią czarny humor w książkach. Mi osobiście bardzo się podobała, mimo początkowej niechęci. Polecam!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...